Przekrój, numer 794, 26 czerwca 1960 roku
Zagadka kryminalna p.t. „Cyankali do poduszki”
— Czy to pan inspektor Werner? Niech pan przyjdzie na Mozarta 4, moja żona się zabiła — mówił głos w telefonie. — Moje nazwisko Faber.
Pan Faber okazał się starszym siwym mężczyzną. Był wstrząśnięty tragedią. Zwłoki jego małżonki spoczywały w łóżku. Na stoliku nocnym stał dzbanek z wodą i szklanka, w której zostało trochę wody na dnie. Inspektor stwierdził, że zarówno woda w dzbanku, jak resztka w szklance, wydzielają woń gorzkich migdałów.
— Tak, moja żona otruła się — powiedział pan Faber. — Chorowała od dawna i widocznie załamała się nerwowo.
Podczas gdy zdejmowano odciski palców, inspektor wypytywał Fabera.
— Jak co wieczór, przyniosłem żonie wodę w dzbanku, gdyż piła zwykle w nocy kilka szklanek — opowiadał Faber. — Potem pracowałem w gabinecie, a kiedy szedłem spać, zobaczyłem przez szparę w drzwiach światło w jej pokoju. Chciałem spytać dlaczego jeszcze nie śpi, wszedłem i zastałem ją martwą.
W tym momencie zawiadomiono inspektora, że na szklance i na dzbanku są odciski jedynie pani Faberowej. Inspektor namyślał się przez chwilę, w końcu rzekł do pana Fabera:
— To pan otruł żonę. Wskazują na to dwie poszlaki.
Jakie to są poszlaki? Rozwiązanie.