Przekrój, numer 806, 18 września 1960 roku

Zagadka kryminalna p.t. „Trup w aptece”

Inspektor Werner rzucił okiem na zwłoki kobiety spoczywające w tylnym pokoiku apteki pod wagą i zwrócił się do młodej osoby w białym kitlu, bladej i spłakanej.

— Zmarła była właścicielką apteki, prawda? — spytał.

— Tak, to pani Simons, powiedziała dziewczyna. — Ja jestem tu na posadzie, nazywam się Lili Dravas. Obsługuję klientów, zaś pani Simons zajmuje się… to jest zajmowała się sporządzaniem recept. Gdy weszłam przed kwadransem do tego pokoiku, zastałam ją martwą. Nie wiem co jej się stało.

— Czy nic tu pani nie ruszała?

— Nic, zostawiłam wszystko tak jak było i zadzwoniła do pana Simons do biura. Pracuje on w bazie farmaceutycznej, pewnie zaraz nadejdzie. Potem zadzwoniłam na policję.

Inspektor obejrzał szklankę, która stała na stoliku blisko zwłok i pochylił się by odczytać list leżący obok szklanki. Brzmiał on:

Zapisuję aptekę, biżuterię i łączny aktualny majątek na Instytut Epidemiologiczny lub inny lekarski — Irena.

W tym momencie wszedł pan Simons. Po kilku wstępnych zdaniach, inspektor powiedział:

— Nieboszczka zostawiła testament. Czy poznaje pan jej pismo?

— O tak, to jest bez wątpienia jej pismo — powiedział pan Simons.

— Moja żona interesowała się osiągnięciami nowoczesnej medycyny, nic dziwnego że zapisała majątek na te cele. Jedno tylko się nie zgadza. Żona miała na imię Anna, nie Irena.

— Może miała Irena na drugie imię? — wyraziła przypuszczenie panna Lili.

— Nic mi o tym niewiadomo — powiedział pan Simons. — Zupełnie nie rozumiem, dlaczego w chwili samobójstwa posłużyła się imieniem, którego nigdy nie używała. Myślę, że może to unieważnić testament.

— Pani Simons nie popełniła samobójstwa, list jest tego świadectwem — powiedział inspektor.

Co miał na myśli? Dlaczego pani Simons podpisała się imieniem Irena zamiast Anna? Rozwiązanie.