Przekrój, numer 791, 5 czerwca 1960 roku
Zagadka kryminalna p.t. „Zagadkowy testament”
Funkcjonariusze wydziału śledczego kręcili się po mieszkaniu, zdejmowali z mebli odciski palców, fotografowali łóżko, na którym leżało to, co jeszcze wczoraj wieczór było Maksymilianem Stone.
Lekarz sądowy oświadczył:
— Żadnych wątpliwości: trucizna. Łatwo ją zresztą odkryć w źdźble wody, która została na dnie szklanki. Sądzę, że pan Stone wypił wczoraj wieczorem kilka łyków wody z trucizną. Zgon nastąpił 2-3 godziny później.
Żona zmarłego, pani Margareta Stone, powiedziała:
— Mąż mój, wczoraj wieczór był zdenerwowany i jakiś dziwny, położył się wcześniej spać. Gdy rano weszłam jak zwykle do jego pokoju już nie żył. Natychmiast zadzwoniłam po policję.
INSPEKTOR WERNER: Czy mąż pani zażywał jakieś lekarstwa?
PANI STONE: Na noc brał krople i proszki, które zapisał doktor Adler.
WERNER: Był chory?
PANI STONE: Właściwie nie. Lekarstwa były na bezsenność i ogóle wzmocnienie.
WERNER: Oświadczyła pani przed chwilą, że mąż popełnił samobójstwo.
PANI STONE: To chyba oczywiste.
WERNER: Dlaczego je popełnił?
PANI STONE: Ostatnio był nienormalny. Jak się to mówi dostał lekkiego bzika. Przecież chorzy umysłowo często targają się na swe życie.
WERNER: Nie mieliśmy jeszcze czasy ba szczegółowe śledztwo, ale jak dotąd wszyscy stwierdzili, że był absolutnie normalny, w dobrym humorze i robił różne plany na przyszłość.
PANI STONE: A czy list-testament, jeśli tak można powiedzieć, który zostawił, nie świadczy najlepiej, że miał pomieszanie zmysłów?
Inspektor Werner po raz chyba dziesiąty przeczytał uważnie, napisany wiecznym piórem na kartce papieru krótki list: „Oto testament rumianku utartego łatwo arcybiskup. Muzyka noga i egoizm. Żeby organy nosiły astronomię”.
— Mąż był starszy od pani o 25 lat?
— Tak.
— Był bardzo bogaty, pani jest jedyną spadkobierczynią?
— Tak.
— Nie ma wątpliwości, że ten list jest pisany jego ręką. I sądzę, że był zupełnie zdrów psychicznie. Dlatego właśnie jestem zmuszony panią aresztować. Przypuszczam, że do wody, którą zawsze popijał wieczorem lekarstwo dosypała pani truciznę. Gdy trucizna zaczynała działać, mąż pani zdążył jeszcze napisać ten list…
Zanim poznacie rozwiązanie tej zagadki, spróbujcie sami odgadnąć, na czym inspektor Werner oparł oskarżenie pani Stone. Rozwiązanie.