Przekrój, numer 770, 10 stycznia 1960 roku
Zgadywanka kryminalna p.t. „Dramat w łazience”
Podczas gdy lekarz policyjny oglądał ciało mężczyzny, leżące w łazience między wanną a umywalnią twarzą do posadzki, inspektor Werner podniósł leżącą w kącie łazienki brzytwę. Otworzył ją i stwierdził, że ostrze jest zakrwawione. W tej chwili lekarz obrócił ciało na plecy. Zmarły był nagi do pasa, ubrany w spodnie od piżamy, w jednym tylko bucie, w lewej ręce trzymał ręcznnik, cały tors miał zalany krwią, która wypłynęła z gardła przeciętego ostrym narzędziem.
Współlokator zmarłego, nazwiskiem Miler, tak objaśnił inspektora:
— Zajmowaliśmy wspólnie to mieszkanie i byliśmy w przyjaźni. Dzisiaj Karol wrócił późno do domu, bo był w teatrze z naszą sąsiadką, która mieszka na tym samym piętrze. Po teatrze sąsiadka wstąpiła tu jeszcze na herbatę. W trójkę piliśmy herbatę, w końcu Karol powiedział, że chciałby się już położyć, tylko przed tem ogoli się. Poszedł do łazienki, sąsiadka wyniosła do kuchni szklanki do zmycia, wtem usłyszeliśmy jakiś rumor w łazience. Wpadłem tam i zobaczyłem Karola leżącego bez życia na posadzce. Widocznie w czasie golenie potknął się i upadł tak nieszczęśliwie, że brzytwa przecięła mu gardło. Przypuszczam, że nie męczył się.
— O nie, śmierć nastąpiła momentalnie — powiedział lekarz.
— Ale to nie był wypadek, tylko morderstwo. Są na to dwie wskazówki — powiedział inspektor.
Jakie to dwie wskazówki? Rozwiązanie.