O inspektorze „Wernerze”

Dawno dawno temu było takie czasopismo „Przekrój” — fakt, „Przekrój” cały czas istnieje, ale to nie jest już ten sam „Przekrój” — tamten „Przekrój” był oknem na świat, prawda, że nadal zabarwionym na czerwono, szczególnie druga i trzecia strona każdego numeru, ale był też „Przekrój” namiastką magazynu, czasopisma o wszystkim, co interesujące, serwującym zajmującą prozę, zgrabne limeryki, informacje ze świata. Pisano tam o jazzie i sztuce nowoczesnej, uczono Polaków dobrego smaku. Zdjęcia ze świata, reportaże Budrewicza. Mnóstwo interesujących różności.

Do „Przekroju” pisywała pani Janina Ipohorska (pisywało/rysowało tam też mnóstwo innych świetnych autorów: Kern, Gałczyński, Lengren…); Pani Janina była o tyle wyjątkowa, że przyjmowała wiele twarzy: była braćmi Rojek, Kamyczkiem, uczącym dobrego wychowania i była też autorką zagadek kryminalnych, które ukazywały się w czasopiśmie w latach 60-tych.

I właśnie o tych zagadkach chciałem. Traf chciał, że mam dostęp do dwóch roczników „Przekroju” — z roku 1959 i 1960. To ponad pół wieku temu. Skarbnica wiedzy o tamtych czasach. Władysław Bartoszewski potrafił jeszcze wówczas pisać, jacy to Polacy byli dzielni podczas II Wojny Światowej, miast głosić, jak to teraz ma w zwyczaju, że najbardziej podczas Wojny bał się Polaków, a nie Niemców. Było o cenach regulowanych i Kennedym.

Och, dygresja, pardon. Więc te zagadki — zagadki te mają prostą konstrukcję. Zaczyna się rzecz trupem, zazwyczaj, a na miejsce zbrodni przyjeżdża inspektor Werner, czasem z sierżantem Fittem, a czasem bez niego. Inspektor Werner ma około czterech akapitów na wykrycie sprawcy i zawsze mu się to udaje. I już, już, jak mamy poznać nazwisko złoczyńcy, zagadka się urywa, a odgadnięciem drogi dedukcji, która zaprowadziła inspektora do rozwiązania, winien zająć się czytelnik. Ci, którzy odgadną, mają możliwość sprawdzić swoje umiejętności detektywistyczne, weryfikując swoje rozwiązanie z umieszczonym w tym samym numerze, zazwyczaj na przedostatniej stronie, małym drukiem, do góry nogami (żeby nikomu przypadkiem jakieś słowo nie wpadło w oko, bo słowo to może być kluczowe do rozwiązania zagadki, no i nici z przyjemności wówczas).

Na niniejszych stronach zamieściłem przepisane z „Przekroju” niektóre zagadki i ich rozwiązania. Obiecuję solennie zbiór ten rozszerzać, w miarę czasu i możliwości. Zapraszam.

Aha, i jeszcze na zakończenie kilka słów o typografii: jeśli było to możliwe — czytaj: brak przecinka przed słowem „który” nie raził mnie zbytnio — starałem się zachować oryginalną typografię, interpunkcję oraz pisownię: jestem świadom tego, że niektóre zdania w zagadkach są niepoprawne, ale stawiałem bardziej na wierność oryginałowi niż poprawności językowej. Jednakże, jeśli przyjdzie Ci, Czytelniku, znaleźć w tekście literówkę, to bardzo proszę o danie mi znać. Literówek być nie powinno i nie ma prawa. Z góry dziękuję za wyrozumiałość i pomoc.