Przekrój, numer 808, 2 października 1960 roku

Zagadka kryminalna p.t. „Martwa źrenica”

Harold Munt został uderzony w głowę jakimś ciężkim narzędziem i poniósł śmierć na miejscu. Tak orzekł lekarz. Obecnie zdejmowano odciski palców. Miejscem zbrodni był pokój hotelowy. Morderstwa dokonano dla rabubku: portfel pana Munta zniknął. Natomiast kufer, już spakowany do podróży był nietknięty.

Inspektor Werner nacisnął guzik opatrzony rysuneczkiem człowieka niosącego walizki. Na tym guziku m. in. znaleziono poprzednio odcisk pana Munta. Na dzwonek inspektora zjawił się posługacz hotelowy. Inspektor przyjrzał mu się uważnie i rzekł.

— Zapewne słyszał pan o tym, że w oku zmarłego pozostaje utrwalony obraz, jaki w ostatniej chwili życia ten człowiek miał przsed sobą. Otóż w oku pana Munta pozostał pański wizerunek.

— Ależ to niemożliwe! — zawołał posługacz.

— A jednak! Oko zmarłego nie kłamie!

— Nieprawda! Jak to? Jaki obraz? W oku? To wykluczone! Przcież od tyłu go zaszedłem! – wykrzyknął posługacz.

Jakim cudem mógł pozostać w oku pana Munta obraz posługacza, skoro ten, jak sam się wygadał, zaatakował swą ofiarę od tyłu? Rozwiązanie.