Przekrój, numer 797, 17 lipca 1960 roku

Zagadka kryminalna p.t. „Fatalna kamizelka”

— Niech mnie pan ratuje, panie inspektorze — mówił do inspektora Wernera zacny pan Culmann, właściciel sklepu sportowego. — Moja firma jest skompromitowana, a nawet grozi mi proces sądowy. Wszystko przez ratunkową kamizelkę.

— Jak to było? — spytał inspektor.

—Dziś rano niejacy państwo Seberg kupili ode mnie dwie pneumatyczne kamizelki ratunkowe, używane do wyposażenie łodzi i jachtów. Sprawdzałem przy obojgu klientach kamizelki – były dobre. Zaraz potem państwo Seberg wypłynęli w swojej łodzi motorowej na jezioro. Gdy byli już daleko od brzegu, łódź zaczęła gwałtownie nabierać wody. Wówczas pan Seberg ubrał w jedną kamizelkę, a w drugą samego siebie i wyskoczyli z łodzi. Kamizelka pana Seberg łatwo utrzymała go na wodzie, natomiast pani Seberg zaczęła tonąć. Mąż z trudem doholował ją do plaży. Okazało się, że w kamizelce pani Seberg jest dziura, wycięta jakimś ostrym narzędziem. Co więcej, po przyholowaniu łodzi do do brzegu, okazało się, że także łódź jest przedziurawiona, na pewno umyślnie, dwoma otworami wywierconymi w dnie. Ale nie mówi się teraz o tych dziurach w łodzi, tylko o tym, że kamizelka z mojego sklepu zawiodła…

W tym momencie wprowadzono do gabinetu inspektora pana i panię Seberg, jeszcze bladych po przeżytej katastrofie.

— Czy ktoś, prócz was dwojga, dotykał kamizelek po wyjściu ze sklepu? — zadał inspektor pytanie państwu Seberg.

— Nikt — odpowiedział pan Seberg. — Sam osobiście zaniosłem kamizelki do łodzi i zaraz potem wypłynęliśmy.

— Kto prowadził łódź?

— Ja, oczywiście — powiedział pan Seberg.

— Przypuszczam, że żona ma jakieś powody, by się pana pozbyć — rzekł inspektor — Bo to pani Seberg wywierciła uprzednio dziury w łodzi, a następnie, w czasie gdy zapalał pan motor, przedziurawiła jedną z kamizelek — powiedział inspektor.

— Ależ to ja sam rozdzieliłem potem kamizelki między nas dwoje! Skąd mogła wiedzieć, która kamizelka mnie przypadnie? Zresztą w rezultacie to właśnie ona się topiła! — wykrzyknął pan Seberg.

— Mimo to twierdzę, że to był zamach na pana — rzekł inspektor.

Jak pomyślany był ten zamach? Rozwiązanie.