Przekrój, numer 788, 15 maja 1960 roku

Zagadka kryminalna „Pechowy solenizant”

— Niech pan do nas przyjedzie, znalazłem mojego brata Geralda zamordowanego — usłyszał przez telefon inspektor Werner, pewnej niedzieli o 10 rano. Telefonujący przedstawił się jako Stefan Heller i podał adres posiadłości, położonej pod miastem.

Posiadałość okazała się dobrze zagospodarowaną farmą, a dom był pełen gości, zaproszonych na urodziny Geralda, przypadające tej niedzieli. Kończył on 21 lat i tym samym wchodził w posiadanie farmy, zapisanej mu przez ojca. Na farmie mieszkało też dwoje dzieci pani Hellerowej z jej pierwszego małżeństwa, Julia i Stefan, ten który dzwonił do inspektora. Tego ranka znaleziono Geralda w jego pokoju, w łóżku, ze sztyletem tkwiącym w boku. Zmarł skutkiem upływu krwi. Na podłodze obok łóżka stała taca z filiżanką po herbacie.

Pierwsza zeznawała Julia. Oświadczyła:

— Zaniosłam dziś o 8 rano Geraldowi śniadanie do łóżka i złożyłam mu życzenia. Był wesoły i niczego się nie obawiał. Byłam u niego 10 minut, potem wyszłam by zająć się śniadaniem dla gości.

Następnie zeznawał Stefan.

— Wszedłem do Geralda w jakiś czas po Julii i zastałem go nieżywego. Zatelefonowałem do pana i dopiero potem oznajmiłem wszystkim o tragicznym wypadku.

Jeden z gości, wujek Hilary, zeznał, iż o 9-ej przechodził korytarzem i widział Stefana wychodzącego z pokoju brata.

— Wszystko jest jasne, wiem kto jest mordercą — powiedział insptektor Werner, wysłuchawszy tych zeznań.

Kto zabił? Skąd inspektor się tego domyślił? Rozwiązanie.