Przekrój, numer 787, 8 maja 1960 roku

Zagadka kryminalna p.t. „Śmierć podróżnego”

— Przepraszam, że pana budzę, ale stał się wypadek — powiedział konduktor, dotykając ramienia inspektora Wernera, drzemiącego w przedziale I klasy. Konduktor znał inspektora i wiedział, że może odwołać się do jego kompetencji. Zaprowadził inspektora do sąsiedniego wagonu, gdzie w jednym z przedziałów znalazł przed chwilą podróżnego z przestrzeloną głową, w agonii. Obecnie człowiek ten już nie żył.

— Stałem w końcu wagonu, przy drzwiach wyjściowych, tych po stronie przsedziałów — opowiadał konduktor. Szyba drzwi była opuszczona. Pociąg właśnie zwolnił, przejeżdżając przez most, i przez to stukot pociągu był słabszy, gdy usłyszałem brzęk szkła rozbitego o beton. Myślałem, że ktoś z podróżnych wyrzucił przez okno butelkę, co jest zabronione. Poszedłem to sprawdzić. Wagon jest prawie pusty. Stwierdziłem, że w jednym przedziale jedzie matka z dwojgiem dzieci, potem jest kilka przedziałów wolnych, wreszcie wszedłem do tego przedziału, zapaliłem światło i zobaczyłem samotnego pasażera, umierającego. Nie jest to samobójstwo, gdyż nie znalazłem broni. Jak pan widzi, szyba w oknie jest rozbita…

— Czy słyszał pan strzał?

— Nie, tylko brzęk szkła.

— Czy nie widział pan nikogo, poza wymienionymi osobami? — spytał inspektor.

— Owszem, jakiś pasażer stał na korytarzu niedaleko drzwi tego przsedziału. Mijałem go, idąc tutaj. To ten pan.

Na korytarzu, o parę kroków dalej, stał starszy jegomość z walizeczką. Inspektor zagadnął go:

— Czy pan coś zauważył, w związku z wypadkiem?

— Nie — zeznał pasażer. — Stałem na korytarzu, bo na następnej stacji wysiadam. Nic nie zauważyłem.

— Nie słyszał pan strzału?

— Nie.

— Ani brzęku szkła?

— Nie.

— A przecież konduktor słyszał.

— Dlatego, żę stał przy opuszczonej szybie po tej stronie, na którą upadło szkło. Ja zaś byłem na korytarzu, i przez zamknięte drzwi przedziału nie dosłyszałem brzęku. Przypuszczam, że ktoś stał na moście i korzystając z tego, że pociąg zwolnił, przez okno strzelił do tego podróżnego.

— To mało prawdopodobne — powiedział inspektor. — Przypuszczam, że to pan go zabił, a następnie wyrzucił pan rewolwer przez okno do rzeki. Pańskie zeznanie jest bowiem kłamliwe.

W którym punkcie pasażer skłamał? Dlaczego tylko on mógł być mordercą? Rozwiązanie.