Przekrój, numer 785, 24 kwietnia 1960 roku

Zgadywanka kryminalna p.t. „Rabunek u jubilera”

Jubiler, trzymający kompres przyciśnięty do prawej skroni, opowiadał inspektorowi Wernerowi co następuje:

— Klient wyglądał całkiem niegroźnie: dobrze ubrany mężczyzna w średnim wieku, w cwikierze, z laską. Typ zamożnego przemysłowca. Pragnął obejrzeć kilka pierścionków, zaznaczając, iż reflektuje na jakiś cenny kamień. Wyjąłem kilka z pudełeczek z pireścionkami i klient zaczął je oglądać. W pewnej chwili w jego lewej ręce ukazał się rewolwer. Wyciągnąwszy ku mnie rękę z rewolwerem klient rozkazał mi się nie ruszać. Następnie zamachnął się laską i uderzył mnie z całej siły w skroń. Upadłem za ladą zemdlony, a gdy po chwili ocknąłem się, zobaczyłem plecy klienta, opuszczającego sklep. Zanim wstałem, na wpół jeszcze przytomny, bandyta już był daleko. Naturalnie pierścionki zniknęły.

— Czy były dobrze ubezpieczone? — spytał inspektor.

— Naturalnie. Jeśli się nie znajdą, zakład ubezpieczeń zwróci mi stratę.

— Wątpię — powiedział inspektor. — Przypuszczam, że zaaranżował pan tę historię właśnie w celu podjęcia premii ubezpieczeniowej za klejnoty, która sam pan ukrył. Ale nie dość sprytnie ułożył pan swoje opowiadanie.

Jaki błąd popełnił jubiler? Rozwiązanie.