Rozwiązanie zagadki „Tajemniczy pałacyk”

Rozmowa telefoniczna, której nie słyszał Malapert, ale której treści inspektor Werner się domyślał, w rzeczywistości brzmiała następująco:

— Tak, tu Maupois… moje uszanowanie panu ministrowi… Tak, przykra sprawa… Nie będę taił przed panem, że mimo przyjaźni, która nas łączy, nie będę skory na przyszłość do takich przysług… Nie, nie, niech pan minister będzie spokojny, tym razem wszystko jest załatwione… Wystarczyło trochę pieniędzy, kilku zręcznych rzemieślników… Drzwi kazałem w całości wyjąć i wymienić na bliźniacze drzwi wzięte z innego pokoju… Najtrudniej było poradzić sobie z sekretarką i gońcem. Ale ma się wpływy, grunt to wpływy, nieprawdaż? Na ludzi mamy policję. Policjanci zawsze mają ostatnie słow, to ich zawód prawda?… Ależ nie, nie gniewam się na pana, panie ministrze. Mój dom jest zawsze dla pana otwarty, ile razy odwiedzi pan nasze miasto. Rączka rączkę myje. Tylko, jeśli zechce pan przyjąć radę od starego człowieka… na przyszłość niech pan unika mężatek!

Powrót do zagadki.